Quantcast
Channel: Quantanamera Blog
Viewing all 305 articles
Browse latest View live

Krok do przodu to czasem krok w tył

$
0
0

Praca ujeżdżeniowa jest niesamowicie systemowa i nigdy nie da się pominąć albo po prostu opuścić któregoś jej etapu. Maskowanie trudności też nie jest rozwiązaniem – brak rozwiązania problemu utrudni lub uniemożliwi dalszy progres, stąd wszelkim komplikacjom zawsze trzeba wychodzić naprzeciw. Nawet jeśli to (pozornie) na dłuższy czas zatrzyma pracę w miejscu – czyli nie będziemy dodawać nowych ćwiczeń, elementów, ale nawet cofniemy się do prostszych zadań – to solidna praca u podstaw i solidne rozpracowanie mankamentów pozwoli nie tylko nadrobić czas poświęcony na korepetycje szkoleniowe konia, ale szybko ruszyć z kopyta 😉 z dalszym treningiem.

IMG_6910IMG_6903 IMG_6916

Alpi po zajazdce ujawnił sporą asymetrię. Bieganie na prawą stronę było dla niego naturalne i intuicyjne, ale na lewą – oj, to nie było łatwe zadanie. Bardzo się starał, ale pływał między pomocami, tropił węża na prostej, wypadał łopatką, gubił zad. Bardzo długo miał ogromny problem z zagalopowaniem na lewą nogę, nawet na lonży – mimo poprawnego zgięcia wybierał wskoczenie w galop na zewnętrzną.
IMG_7216
Jest zupełnie normalną rzeczą, że koń jest krzywy – szczególnie młody koń. Poprawianie asymetrii jest jednak trudne, długotrwałe i biada temu jeźdźcowi, który nie dysponuje świadomym i niezależnym dosiadem, tak aby mógł konsekwentnie i stopniowo sugerować koniowi korektę. Wszelkim problemom z wyprostowaniem nie można się bowiem biernie poddawać, ale też trzeba walczyć z nimi umiejętnie. Jeźdźcy często podróżują tak, jak im zaproponuje koń – przesadzeni na jedną stronę, z nierównymi wodzami, albo wręcz siodłem zsuwającym się stale na jeden koński bok. Mają jedną wodzę lekką, a drugą ciężką, stąd ciągną za ciężką, zamiast skupić się na stworzeniu oparcia na tej pustawej. Każda godzina, każdy trening przejeżdżony w nieprawidłowy sposób ugruntuje i utrwali wszelkie asymetrie i nierówności u konia, co po latach może stać się problemem nie do poprawienia.

IMG_7163IMG_7170 IMG_7172

Co można z tym zrobić? Zręcznie poprawiać, przeważnie wracając do prostszych dla konia rzeczy. Niższych chodów, łatwiejszych elementów.

Gimnastykowany Alpi z dnia na dzień poprawiał swoją równowagę. Najpierw wyrównał się w kłusie, a potem ujednolicił galop na jedną i drugą stronę. Nauczył się zagalopowań i przestał się mylić, na którą mają być wykonane nogę. Wciąż jednak zagalopowania w lewo nie dawały mi spokoju. Po pierwsze, koń wskakując w galop „nie zabierał” mojej wewnętrznej kości kulszowej do przodu – uczucie dziwne, jakby po lewej stronie w ogóle go pod siodłem nie było. Do tego o ile kontakt zostawał na wewnętrznej wodzy, to zewnętrzna jakby znikała w samym zagalopowaniu. Mimo że sam moment zagalopowania całkiem nieźle wygląda z ziemi, to jednak coś tu nie gra, to odczucia jeźdźca nie są takie, jak powinny. Potrzebuję w takim razie poprawić obecność konia na zewnętrznej ręce i sprawdzić, czy jego wewnętrzna przednia noga na pewno rusza do przodu i lekko do wewnątrz (jak w łopatce), a nie wypada na bandę. Tylko jak to zmienić? Robiąc 100, 1000, 10 000 zagalopowań?
IMG_7206 IMG_7328IMG_7461IMG_7463
Bynajmniej, bo powtarzanie czegoś, co nie jest dobre, nigdy nie sprawi, że w cudowny sposób niedobry element się udoskonali.
Potrzebuję prostszego chodu i łatwego zadania. Zatem – piruety w stępie. Zadanie, które pozwoli koniowi zabrać moje wewnętrzne biodro i pozwoli mi na kontakt na zewnętrznej wodzy.
Ha – i tu jest pies pogrzebany! Alpi, któremu zakomunikowano pomoce do dużego piruetu stara się jakoś rozwiązać to zadanie: na prawo trochę się waha, zastanawia się, czy nie chodzi o jakieś dziwne ustępowanie na kole, ale w końcu wykonuje kilka całkiem akceptowalnych kroków. Za to w lewo… oj w końskiej głowie nie ma takiego oprogramowania, które ogarnęło by krzyżowanie i przestawianie przednich nóg do wewnątrz w bok. Albo próbujemy kręcić wiatraczek (z osią obrotu w miejscu siodła), albo wypadać zadem, a jeśli w końcu przednie nogi stają na wysokości zadania i zaczynają dziarsko kroczyć w bok, to tylne zatrzymują się w miejscu jak wryte. Biedak usiłował nawet galopować przodem na kształt piruetu, stojąc równocześnie na tyłach przyklejonych do podłoża… Mam cię bratku! Jeśli tylko przód prawidłowo wykonuje krok, staje tył. Radzę sobie z tym problemem zaczynając od jednego kroku piruetu i natychmiast wyjeżdżam szybko w przód. Mam dobry jeden krok. W kolejnych dniach mam dobre dwa – ale wciąż wyjeżdżam naprzód, bo trzeci krok już wszystko psuje i kończy się wiatraczkiem. Pracuję dalej, ale widać, że koń już złapał o co chodzi i teraz musi sam sobie poradzić z równowagą w ruchu.

IMG_7260

A zagalopowania na lewo, chociaż ich samych jako tako w żaden sposób nie próbuję udoskonalić? Są oczywiście same z siebie, z treningu na trening coraz lepsze :)


Fairfax Performance Bridle – ogłowie od naukowców

$
0
0

Co się stanie, kiedy naukowcom zlecimy sprawdzenie, w jaki sposób ogłowie może wpływać na ruch oraz impuls konia?

Po dwóch latach badań na dwunastu koniach startujących w wysokich konkursach ujeżdżenia otrzymamy produkt, który wprawdzie nie grzeszy urodą, ale z pewnością jest optymalnie komfortowy dla konia.
Do celów testów stworzono specjalne maty mierzące nacisk, które w trakcie treningów były umieszczane pod wszystkimi kolejno paskami ogłowia na końskiej głowie. Jak można było przewidzieć, największe naciski wykryto pod nagłówkiem oraz symetrycznie, po obydwu stronach głowy na krawędzi kości nosowej. Odpowiednio przygotowany program komputerowy analizował zmiany, jakie przy różnych ogłowiach pojawiały się w pracy konia pod siodłem.
the-fairfax-performance-bridle.1
Bazując na podstawie tej wiedzy oraz komputerowej analizie nagrań z treningów, brytyjska firma Fairfax Saddles zaprojektowała ogłowie Performance Bridle, które ma być dla konia tak wygodne, jak bieganie z gołą głową 😉 A dzięki zlikwidowaniu ucisków w delikatnych miejscach ma dodatkowo wpływać na poprawę wydajności i osiągnięć konia.
Ogłowia nowego projektu rozdano dwunastu testowym jeźdźcom, którzy mieli po określonym czasie użytkowania porównać rezultaty w stosunku do standardowych ogłowi eksploatowanych na koniach, z którymi pracowali.
Pomiary mechaniczne wykazały wyraźną przewagę ogłowi Fairfax. W zwykłych ogłowiach, noszonych przez biorące udział w badaniach konie, nacisk na potylicę był średnio 106,7% wyższy, niż w ogłowiach Fairfax. W przypadku nachrapników ta różnica wynosiła 47,8% również na korzyść ogłowi Fairfax. Co więcej, analiza video wykazała, że wykrok przedniej kończyny u koni zwiększył się o 4,2% u koni ubranych w Performance Bridle.
the-fairfax-performance-bridle.5 the-fairfax-performance-bridle.3
Jeźdźcy natomiast mieli ocenić jakość pracy koni w Fairfaxowych ogłowiach. Wszyscy odnotowali pozytywną różnicę w przypadku stosowania nowego typu ogłowi. Dziewięciu (z dwunastu testujących) jeźdźców uznało, że ich koń stał się bardziej wyprostowany, ośmiu – zgłosiło pozytywne zmiany dotyczące rytmu, przepuszczalności oraz impulsu, a siedmiu zwróciło uwagę na poprawę kontaktu i łatwiejszą pracę w zebraniu.
Jedną z testujących ogłowia osób była startująca w brytyjskich barwach zawodniczka Grand Prix Henriette Andersen: „To ogłowie to coś naprawdę wyjątkowego – konie czują się w nim naprawdę komfortowo. Brak ucisku i niewygody sprawia, że konie stają się o wiele lżejsze na kontakcie i pracują ze znacznie większą swobodą”.
the-fairfax-performance-bridle.2 the-fairfax-performance-bridle.4fairfax-bridle-pearl-browbandfairfax-bridle-diamonte-browband

Naukowo opracowane ogłowia to nie jedyny innowacyjny produkt firmy Fairfax. W 2011 roku, również w wyniku przeprowadzonych rozlicznych badań i testów, producent przygotował chroniony obecnie patentem popręg Performance Girth. Popręg ten testowali jeźdźcy brytyjskiej drużyny olimpijskiej potwierdzając fakty, że poprawia on symetrię konia oraz zwiększa swobodę jego ruchów. Ale o popręgu – innym razem.

Cena ogłowi (akredytowanych już od użytku w oficjalnych konkurach przez FEI) na obecną chwilę nie jest jeszcze znana. Od stycznia bieżącego roku ma ruszyć ich sprzedaż u licencjonowanych przedstawicieli.

Precel, nuda i pasażer na gapę

$
0
0

Po raz pierwszy w życiu jeżdżę prostego, poczciwego, nieskomplikowanego konia i… nie mogę się nadziwić 😉 Przyzwyczaić też nie.
Wszystko działa. Nie trzeba w znoju i trudzie z uporem kawałek po kawałeczku dążyć do poprawy mankamentów – budowy, czy głowy – i zmierzać do normalności. Mam tę normalność od razu, jak tylko wsiadam. Nieważne, czy poprzedniego dnia zwierz miał wolne, czy wyczerpujący trening – Precel jest gotowy do pracy. Od pierwszego kroku, jak tylko nabierze się wodze.

IMG_6012IMG_5866
Precedens, jak tylko złapał ujeżdżeniowe ABC (czyli gaz i hamulec, łydkę i półparadę), ustępowań nauczył się błyskawicznie, łopatek w stępie, a potem w kłusie – tak samo. Powiało nudą na co dzień, więc zaczęłam jeździć lekkie skrócenia i dodania w kłusie – Precel załapał i znów powiało nudą. Dodałam drągi – w ciągu pierwszej jazdy pokonujemy cztery bez większych ceregieli. Nuuuuddaaaa. Zaczęłam robić zagalopowania na ścianach, a nie tylko w narożnikach, prosząc też o kontrgalopy. I za chwilę mamy to, Precedens dzielnie słucha pomocy – i ponownie wieje nudą 😉 No to dołożyłam zwykłe zmiany nogi na serpentynie. Dwa dni i robimy, kolejne dwa dni i robimy je tak gładko, że widzowie na hali chwalą konia. Znów wieje nudą!
IMG_6342 IMG_6343

Zwykłe zmiany przenoszę z serpentyny na ściany, bo jednak na prostych są znacznie trudniejsze – ale o tym chyba Precedens nie wie, bo robi bez pudła. Znów się nudzę, a ponieważ aktualnie z Suchym uczymy się lotnych, to korzystając z tematu pojechałam dużą ósemkę, przełożyłam pomoce… i z prawej nogi na lewą Precel robi zmianę wręcz intuicyjnie. Z lewej na prawą trzeba mu trochę pomóc, bo najchętniej zostałby w kontrgalopie albo spóźnił zad. Alleluja, no to nareszcie mam co robić 😆

IMG_6323 IMG_6324

No dobrze, ale tak bez przymrużenia oka – zawsze jest co robić, chociażby poprawiać reakcję na półparadę do przejść w dół, bo z tym Precel musi być docelowo szybszy i znacznie bardziej wyczulony. Z jazdą naprzód i zwiększaniem biegów jest nader dobrze 😉 Potrzeba też Preclowi zrobić siłę, żeby mógł coraz konsekwentniej dźwigać jeźdźca. Na to ma jeszcze jednak sporo czasu, a ja póki co cieszę się z jego dobrej głowy – bo przeżył już i totalną awarię prądu z zaciemnieniem hali na czerń absolutną (mam nadzieję, że nie pomyślał sobie przy tym, że stracił wzrok, kiedy tak nagle wyłączył mu się obraz), a i takie atrakcje, jak stos drągów sypiących się z łomotem kaskadą z bandy. Oczywiście nieprzyjemne niespodzianki Precla stresują, ale cały czas pozostaje z jeźdźcem i pod kontrolą.

IMG_6353 IMG_6375 IMG_6599 IMG_6608

Za to pozajeździecko przytrafiło nam się ostatnio wydarzenie zaskakujące i niebywałe, mianowicie wyciągnęłam z Precelkowej grzywy… gigantycznego, opitego kleszcza! W styczniu! Coś takiego! Musiała go najwyraźniej utrzymać w dobrej formie ciepła grudniowa pogoda, a dobrze wypieczony Precelek wydał się insektowi smakowitą lokalizacją dla otworu gębowego… Brrr.
Precel uwolniony od najeźdźcy przyjął pomoc z taką ulgą i wdzięcznością, że drapany w okolicy ugryzienia rewanżował się delikatnie drapiąc mnie chrapami po ramieniu. Miły z niego gość i wolę go jednak zdecydowanie w wersji bez pasażerów na gapę.

IMG_6630IMG_6626

Zimowo, kucykowo ;)

$
0
0

Spadł śnieg, a mi się zawsze marzyła niebieska sesja na zaśnieżonym, typowo zimowym tle.
Chcąc nie chcąc, dwóch rudych chłopaków musiało zmierzyć się z tematem przemiany w chabrowego kucyka, ale obydwaj znieśli to nader dobrze i mam nadzieję bez trwałych szkód na psychice 😉

Na pierwszy ogień poszła derka BR Passion – miękka i pluszowa, w całości podszywana cieplutkim misiem, w sam raz na mroźną aurę. Granatowy to zdecydowanie mój ulubiony kolor na kasztanki 😉
IMG_7514 IMG_7660Straszne lubię derki z kołnierzem, bo kiedy wiszą pod boksem lub leżą na bandzie, od razu widzę, z której strony wypada front derki, a z której koniec 😆 Korzystam też z zupełnie czarnej polarówki z kapturem, którą zawsze, ale to absolutnie zawsze zakładam na konia tył naprzód, nie wspominając już o gimnastyce, którą uprawiam motając w tę derkę konia i siebie i wszystko dookoła na stęp po treningu. Swoją drogą czarną derkę nosi Fugu, a zapięta dera wygląda na niej jak czarna bluza z golfem. Całość nieodparcie przywodzi mi na myśl charakterystyczny wizerunek Steve’a Jobsa 😉
Kilka detali z derki BR Passion:
IMG_7698 IMG_7698_IMG_7696

Skoro miało być jednak niebiesko i kucykowo, nie mogłam oprzeć się pokusie wrzucenia pod derkę modrego kompletu Eskadron blue z czaprakiem Brillant Dura, uzupełnionego o elegancko profilowany naczółek Waldhausen Pearl. Do sesji użyłam również polarowych owijek Anky (kolor idealnie pasujący do czapraka) – są chyba jednak ciut bardziej elastycznie od oryginalnych Eskadronów, w każdym razie lubię na nie zawijać.

Modele połowicznie roznegliżowani:
IMG_7542 IMG_7695

A poniżej akty Alpa i Precla – zatem dalszą część strony oglądają tylko osoby, które ukończyły 18 lat, pozostałe proszę o wyłączenie tych sprośnych treści 😉
IMG_7548 IMG_7554IMG_7727IMG_7728

Dwa bardzo przyjemne, dobrze oddające charakter koni zdjęcia portretowe:
IMG_7607 IMG_7754

A jako bonus, wrzucam jeszcze zamyślony, prawy profil Alpinusa. Czuję się spełniona kolorystycznie i teraz z czystym sumieniem wracam do białego, czarnego, beży i innych kolorów rodem z żałobnego konduktu. Chociaż kto wie, czy nie do czasu bo w paczce z Holandii właśnie zbliża się do mnie parę szmat w upiornie żółtej tonacji. Myślicie, że kucyki lubią cytrynkę? 😉

IMG_7637

Koń jaki jest: kończyna przednia – kość ramieniowa i łopatka

$
0
0

Kiedy patrzymy na przednie nogi konia, nie możemy nigdy koncentrować się wyłącznie na odcinku od łokcia do kopyta, czyli tylko na tym, co wyrasta z końskiej kłody 😉 Ważnych – a kto wie, czy nie najważniejszych – części przedniej nogi albo nie widać w ogóle, albo są tylko lekko zarysowane pod warstwą mięśni i dobrze ukryte pod skórą. Łopatka oraz kość ramienna, bo to o nich właśnie mowa – ich kształt, skątowanie, wymiary i pozycjonowanie w całej ramie szkieletu zwierzęcia mają kluczowe znaczenie dla oceny przydatności wierzchowej oraz sportowej konia. W dodatku jest to jeden z bardzo niewielu elementów budowy konia, który można ocenić już u źrebięcia!

szkielet_lopatka1
Nie polecam przyglądania się samej łopatce bez kontekstu całego układu, jaki tworzy w parze z kością ramieniową, bo łopatka dzięki pracy silnych, przyczepionych do niej mięśni przekazuje energię na poruszenie przedniej kończyny właśnie za pomocą ramienia. Mimo, że go „na koniu” praktycznie nie widać, to prawidłowa łopatka wyłącznie w połączeniu z odpowiednio długą kością ramieniową będzie zdolna do zapewnienia swobodnego i obszernego wykroku przedniej nogi konia, a także w razie potrzeby skracania go i poszerzania. Dzieje się tak dlatego, że te dwie kości wspólnie tworzą ramę, do której przyczepione są rozmaite grupy silnych mięśni poruszających kończyną piersiową konia (jak chociażby mięsień trójgłowy, który odpowiada za ruch łokcia). Im dłuższa kość ramienna, tym więcej miejsca na zaczepienie mięśni. Im silniejsze i lepiej osadzone mięśnie, tym koń ma większą możliwość wykonywania długich i krótkich kroków podczas niesienia na grzbiecie jeźdźca. Koniom z długą kością ramienną łatwo jest unosić nogi w górę i stąd ten typ przeważnie bardzo dobrze baskiluje w skoku :)

Układ łopatka + kość ramieniowa u trzech wierzchowych koni (tak, wiem, że powinnam przygotować zdjęcia moich aktualnych zwierzaków. Kiedyś na pewno mi się uda) 😉
gniady_lopatka rudy_lopatkakary_lopatka

Zaryzykuję twierdzenie, że bez odpowiednio długiej kości ramieniowej nie ma konia sportowego. Popatrzmy, jak zmieniło się ramię w nowoczesnym typie koni arabskich, które są przeznaczone do pokazów, a nie efektywnego dźwigania jeźdźca. Przy takim typie „użytkowania” wady budowy istotne dla koni wierzchowych (ekstremalnie krótka kość ramieniowa, łabędzia szyja czy prosty zad) – nie mają znaczenia:
georgia_1_0 ROHD2__0278w BOREAS

A poniżej kilka wybranych przykładów koni z wyraźnie stromą łopatką:
stroma324338497_1_1000x700_walach-huculski-do-sprzedania-andrychow stroma2 stroma3

Końska budowa jest jednak na tyle przewrotna, że o ile długa kość ramienna jest pożądana, to za długa – wygeneruje już u konia spory problem. Przy takiej budowie mięśnie łopatki są nadmiernie rozciągnięte, a ruch przedramienia ograniczony. Często pojawia się tzw. „kurza pierś”, a przednie nogi są cofnięte w tył, „pod” konia. Takie konie są chwiejne i niezborne w ruchach, sprawiają wrażenie niezdarnych lub gapowatych, a ich jeźdźców czeka dużo pracy nad równowagą i koordynacją wierzchowca.

Przykład konia z nadmiernie długą kością ramieniową i kurzą piersią, słaby stan umięśnienia konia wynika z jego trudności prawidłowego używania całego ciała w trakcie pracy i noszenia jeźdźca:
w_stajni_01 w_stajni_02

Idealna łopatka tworzy z kością ramieniową kąt zbliżony do 85-90 stopni. Jeśli ten kąt jest większy – na przykład powyżej 100 stopni – to koń ma stromą łopatkę. Naprawdę jednak nie warto biegać za koniem z kątomierzem 😉 Jest bardzo dużo koni, których łopatki nie są szczególnie skośne, a które z powodzeniem biorą udział w najwyższych klasach konkursów ujeżdżeniowych. Popatrzmy chociażby na jednego z najlepszych ojców ujeżdżeniowych gwiazd – ogiera Vivaldi – oraz sporą część jego potomstwa.

szkielet_lopatka2

linia2W samej łopatce warto zwrócić uwagę na punkt obrotu łopatki (o którym pisałam więcej tutaj), który można wyznaczyć u konia tylko w ruchu, na przykład w stępie. Jest to miejsce, w którym łopatka pozostaje nieruchoma przy wykroku i cofnięciu kończyny – właśnie tam rotuje wokół jednego punktu. Ten punkt obrotu łopatki musi być zlokalizowany wyżej niż staw biodrowy (lub w najgorszym dopuszczalnym przypadku – na jego wysokości), co można zobaczyć na schemacie po prawej stronie.

Ważna rzecz dotycząca samej łopatki: długa i skośna łopatka przesuwa kłąb do tyłu w stosunku do przednich nóg. Nie tylko daje to lepszą amortyzację, ale też odsuwa jeźdźca w  tył, dzięki czemu nie siedzi on nad przednimi nogami konia, tylko po środku jego ciała. To wszystko sprawia, że konie z długimi i skośnymi łopatkami wygodniej noszą, niż takie z łopatkami krótkimi i stromymi. Dzieje się tak dlatego, że łopatka nie ma żadnego kostnego mocowania do tułowia konia – utrzymują ją jedynie mięśnie, więzadła oraz powięzi mięśniowe, które przejmują na siebie rozmaite wstrząsy i uderzenia pojawiające się w trakcie ruchu. Tak oto roślinożerność koni zaskutkowała gratisowym resorem, z którego profity czerpać mogą jeźdźcy 😉

Jeśli narysowalibyśmy sobie linię biegnącą wzdłuż krawędzi łopatki (łatwo wyczuwalna, kostna krawędź a na ciele konia) to optymalnie powinna ona wskazywać na środek kłębu. Jeśli celuje w przednią część kłębu, to budowa konia będzie wskazywać na predyspozycje raczej skokowe, niż ujeżdżeniowe.
Jeśli jednak taka linia wypadnie przed kłębem – to najpewniej mamy konia z łopatką stromą i przy okazji jeździecki problem (tutaj polecam jeszcze raz rzucić okiem na zamieszczone powyżej zdjęcia koni o stromych łopatkach).

Ogier Fürstenball (Fürst Heinrich x Donnerhall) – przykład doskonałej, długiej, skośnej oraz idealnie osadzonej łopatki:
fulo

Tyle wiedzy i tyle danych o przedniej kończynie, a sama końska noga nawet nie tknięta dotąd najkrótszą notatką 😉
O eksterierze konia można by napisać kilkutomowe kompendium. Warto jednak tę wiedzę zdobywać, bo przydaje się ona nie tylko przy wyborze i zakupie wierzchowca. Dzięki znajomości prawidłowej budowy konia możemy zrozumieć, jak koń „działa”, a także odpowiednio dopasować cele i założenia treningu oraz dobrać optymalne metody pracy. A koni idealnych nie ma 😉

TrzyLATEK

$
0
0

Trzylatek, który lata…
Hanowerski premiowany ogier Revolution (Rocky Lee x Rouletto) w ubiegłym roku został wylicytowany podczas korungu w Verden za rekordową sumę 1,2 miliona euro (uff!). To pierwszy raz, kiedy dwuletni koń ogier podczas licencjonowania przekroczył milionową cenę. Revolution trafił w trening do Danii, do stajni ujeżdżeniowej A. Helgstranda.
Równo trzy miesiące po tym wydarzeniu maluszek prezentuje się w ten sposób:

Chody ma ogromne, z galopem sobie póki co nie radzi (nie dziwne!), chętnie też uszczupliłabym nieco kłus i galop na rzecz może ciut obszerniejszego stępa, ale zza monitora zawsze łatwo się czepiać 😉 Koń imponujący bez dwóch zdań!

A dla chętnych licytacja, zakończona owacjami widowni na stojąco przy dźwiękach standardowego w Verden przy rekordowych cenach „Alleluja!” „lol:

Nasienie ogiera będzie dostępne wczesną wiosną do krycia, w cenie 1300 €.

revo

Horsecode, kolejne ciekawe ogłowia

$
0
0

Styczeń miesiącem ogłowi 😉
A październik miesiącem oszczędzania, po tym jak większość roku minie nam na rujnowaniu się wydatkami na nowe, oczywiście „niezbędne” końskie fanty 😡

W temacie tranzelek mam jednak kolejną ciekawą markę do zaprezentowania, chociaż tym razem nie są to ogłowia „ulepszające” konia.

Zacznę od modelu, który zwrócił moją uwagę na tyle, że zaprowadził mnie na trop producenta, czyli firmy Horsecode.
Ogłowie Soleste Diamond łączy w sobie tak wymieszaną kolorystykę, że sam jego zamysł powinien być zupełnie nietrafiony – ale zamiast tego łapie za oko… i podoba mi się. Czarno-czekoladowo-koniakowa ujeżdżeniowa tranzelka prezentuje się naprawdę wyjątkowo i muszę przyznać, że w tym szaleństwie jest metoda: cyrkonie w naczółku powtarzają kolorystykę skóry, koniakowe paski mamy przełamane czarnymi szlufkami, a czarne wodze – stoperami w kolorze koniakowego tobacco. Co sądzicie? To ogłowie mogłoby całkiem fajnie zagrać z tradycyjnym, czarnym siodłem.
Cena takiego unikatu to 119.99€.

solestesoeste1 soleste2 soleste3

Kolejne piękne ogłowie od Horsecode na pewno przemówi do wszystkich, którzy tak jak ja wprawdzie wybierają czarny sprzęt, ale skrycie marzą o brązowym 😉 Chocolate Diamond, czyli czarne ogłowie, które podszyto koniakową skórką na potylicy i w zaciskowym, szwedzkim nachrapniku. Te brązowe akcenty wspaniale uzupełnia naczółek w kolorze szlachetnej brandy. Same plusy za przemyślane detale, podnoszące komfort konia: wycięcie przy uszach na potylicy, profilowany w okolicach wędzidła nachrapnik czy podkładkę pod sprzączkę na skośniku.
W tym ogłowiu naprawdę chętnie zobaczyłabym któregoś z moich pupilków 😉
Cena 119,99€.

hcdiamondhcdiamond2 hcdiamond3 hcdiamond4

Kolejna bardzo interesująca propozycja producenta to Black Diamond, ogłowie z nachrapnikiem hanowerskim, wykończonym lakierowaną, „krokodylą” skórą. Na uwagę zasługuje tutaj ciekawa część potyliczna, o mocnym, anatomicznym profilowaniu, z wyprowadzonym górą paskiem nachrapnika. Niebanalny projekt, bo w ogłowiach hanowerskich ciężko o jakieś designerskie innowacje.
Cena ogłowia 119,99€.
blackc blackc1blackc2 blackc3

W ofercie Horsecode znajdziemy również ogłowie munsztukowe, niestety rurkowe. Piszę niestety, bo przy licznej ilości pasków i szyciu skóry na okrągło rzadko kiedy udaje się uniknąć efektu okablowania i to chyba wyłącznie wówczas, kiedy zapięcia rurek nie są wyprowadzone na potylicę. W ogłowiu Just Shine Pro wszystkie te mankamenty są widoczne i całość wygląda raczej jak koszmar montera telewizji kablowej…
Być może już w tym roku przyjdzie mi dobierać ogłowie munsztukowe dla Suchara i na pewno zdecydujemy się na klasyczne, płaskie paseczki.
Cena ogłowia munsztukowego 124,99€.

hcmunsztuk hcmunsztuk2hcmunsztuk3 hcmunsztuk4

Producent wykonuje też tradycyjne ogłowia dla koni hiszpańskich oraz oferuje podstawowy wybór ochraniaczy, owijek, czapraków i akcesoriów do pielęgnacji brandowanych logiem marki. Interesującym pomysłem jest sprzedaż łączona, czyli komplet szczotki + ogłowie lub czaprak z owijkami + ogłowie w nieco niższej sumarycznej cenie.
Bardzo podoba mi się również jeden atrakcyjny produkt, czyli miękka neoprenowa podkładka pod nachrapnik szwedzki. Coś takiego pozwoliło by mi uniknąć wymiany paska w nachrapniku na mniejszy – bo poza zwiększeniem wygody konia w ułożeniu nachrapnika na sankach dodatkowo podkładka skróciłaby obwód nachrapnika w jego dolnej części.
podk podk1

Dodam jeszcze tylko, że produkty Horsecare można zamawiać online z wysyłką do Polski 😈

Jak rozbujać konia w kłusie? Propozycja Suchara.

$
0
0

Jak rozbujać konia w kłusie? No właśnie – jak?

W przypadku Suchara najwyraźniej potrzebna jest do tego jedna solidna i siermiężna gleba jeźdźca 😆

Żółtego przywiozłam z łąki na początku listopada, dostał dwa miesiące na rozruch, odbudowanie mięśni i masy, złapanie kondycji i dopiero od stycznia działamy w czymś, co mogę nazwać treningiem. Doskonalimy podstawy, czy pracujemy przede wszystkim nad posłuszeństwem – skupieniem, i słuchaniem ręki, i słuchaniem nogi. Niezależnie od poziomu energii konia czy etapu danego treningu, bo przecież rozgrzewka ma być tak samo subordynowana jak właściwa praca 😉
IMG_7808
No i tak jakoś do tego słuchania nogi nie byłam przekonana. Sama reakcja na półparadę stała się ostatnimi czasy właśnie taka, jak bym chciała. Na łydkę Suchy odpowiadał wciąż za mało, wciąż za wolno, wciąż nie z taką siłą zadu, jaką mogłabym uznać za satysfakcjonującą. No więc standardowo w trakcie rozprężenia, po objechaniu kilku kółek hali kłusem na zmianę skracam sobie i rozjeżdżam chód, żeby testować pomoce. Te rozjechania takie sobie… Odstawiłam parę razy łydki od boków konia, co z reguły wystarcza, żeby mu przypomnieć o tej pomocy i wyczulić go na odpowiadanie. Suszi machnął uchem – dobra, dobra – i dalej został jakiś taki zaćmiony na nogę. Dotknęłam go zatem lekko ostrogą. Nie przejął się zupełnie. Dotknęłam go mocniej – znów brak reakcji. Odstawiłam zatem bardzo szybkim ruchem mocno na boki obydwie nogi i klepnęłam go z łoskotem z takiego odstawienia łydkami w bok.
Zareagował.
Wysadził takiego barana, że mogłabym chyba wymienić po drodze lotu żarówki w lampach na hali 😆 Ledwo wylądowaliśmy, to skubany poprawił. Zabrałam się z nim, ale koleżka rozkręcony zafundował mi trzeci barani skok. I czwarty – a dalej nie mogłam już za bardzo liczyć, bo sufit mignął mi przed oczami i srogo gruchnęłam o grunt :roll:
Koleżanka odłowiła Suchara, a ja pozbierałam się z piasku i zapakowałam na konia z powrotem. Suchy powiedział mi wtedy: „Dobra, wygrałaś. Nie chcę po raz kolejny ryzykować takich atrakcji. To ja się lepiej zajmę tym, o co mnie prosiłaś” – i od pierwszego kroku kłusa ruszył w zupełnie nowej równowadze, z wyraźnym odbiciem, szukając kadencji, skupiony i czujny na każde poruszenie palca u ręki jeźdźca, stopy, czy na minimalną chociażby zmianę równowagi.
Tak więc pojechaliśmy, nucąc obydwoje i pogwizdując kawałek „Home” by Edward Sharpe & The Magnetic Zeros (to zresztą jedna z moich ulubionych piosenek do jeżdżenia na rozprężenie!)

Suchy nie ma jeszcze wystarczającej siły, żeby naprawdę dobrze się trzymać w nowej równowadze, niekiedy się gubi, ale bardzo go bawi nowa umiejętność, sam chętnie proponuje wyraźne odbijanie się w górę. Ma złoty charakter, bo przecież mógłby uznać, że wcale nie wygrałam naszych negocjacji. Ba, gdyby przyjął, że to on jest górą, a jeszcze ma do dyspozycji doskonałą metodę pokazania mi, gdzie raki zimują? To bym dopiero miała przechlapane!


Horses Product of The Year 2015: Feed

$
0
0

Zostało mi jeszcze kilka kategorii z nominacjami na „Koński Produkt Roku 2015”, więc dziś na szybciutko – żywienie.
Niestety żadnych zaskoczeń, część produktów bardzo podobna do siebie i co najmniej połowa od dłuższego czasu jest bez problemów do kupienia w polskich sklepach

1. EquiFyt Herbs
http://www.equifyt.be/
2-Equifyt-Herbs12equifyt
Ciekawe trawokulki, przygotowane z ponad 65 różnych gatunków traw i ziół hodowanych na podgórskich alpejskich łąkach. Suszone za pomocą gorącego powietrza (co pozwala zachować wysokim poziom witamin oraz składników mineralnych) są prasowane w dużego formatu granule, bogate we włókna i dostarczające cennych składników odżywczych. Idealny dodatek do diety każdego konia: w 100% naturalne i nie zawierające żadnych zbóż.
Bardzo chętnie wypróbowałabym takie trawokulki, chociaż obawiam się, że mogą być bardzo delikatne i łatwo się rozpadać – jak wszystkie ziołowe produkty formowane samą techniką prasowania, bez żadnego dodatku zagęszczającego (producenci przeważnie dodają nieduże ilości melasy). Noszone w kieszeni mogą szybko zamieniać się w pył – ale jeśli taka pasza pojawi się w Polsce, obiecuję ją wypróbować :)
Cena: 19€ za worek 25kg.

2. Havens Brix
http://www.paardenvoeders.nl/
brixubrix
Pasza zaprojektowana dla wzbogacenia źródeł włókna w końskiej diecie. Brix to sprasowana w kostkę lucerna, z dodatkiem mięty (1%) dla lepszego smaku i pobudzenia wydzielenia śliny. Bez dodatku melasy. Lucernę w kostkach koniowi jest trudniej zjeść, niż klasyczne siano, stąd gryzienie i żucie zajmuje go na dłużej. Pasza odgryzana w kawałkach jest dokładniej trawiona, a skubanie oferuje dodatkowe zajęcie i zapobiega nudzie w stajni.
Cena 16,5€ za 14kg paszy (14 bloczków o wadze 1kg, czyli cena za pojedynczy bloczek.ok, 1,17€).

3. Marstall Faser-Light®
http://www.marstall.nl/
4-marstall-faser-light1-724x1024faser-light
Musli bez melasy, zbóż i glutenu, bogate w prebiotyki, o niskim poziomie energii i zawartości skrobi oraz cukru, za to z dużym udziałem witamin, składników mineralnych, a także optymalnie przygotowanego dla koni włókna. Jest lekkostrawne i utrzymuje niski poziom insuliny we krwi, nie obciąża układu pokarmowego. Faser-Light jest idealną paszą do podawania koniom z problemami metabolicznymi na tle żywieniowym, które muszą unikać zbóż, nadmiaru skrobi oraz cukru.
Nie wiem, czy to musli przekonuje mnie wizualnie – niepokoi mnie ten dodatek zielonych płatków (pomarańczowe jak mniemam to suszona marchewka). Kolorowaniu końskiego jedzenia mówię stanowcze nie.
Zwracam honor: zielone płatki to groszek :) W tego typu paszy to całkiem sensowny i naturalny dodatek.
Cena 19,5€ za opakowanie 15kg.

4. Hippo Star Herbal Muesli
http://www.hippostar.nl/
5-hippostar-Select-Muesli1-768x1024
Musli dla koni sportowych, o wysokim poziomie energii, nie zawierające owsa. Dedykowane szczególnie koniom nerwowym, nadpobudliwym, które pozostają w intensywnym treningu. Musli jest bardzo chętnie jedzone przez konie dzięki dodatkowi mieszanki specjalnie dobranych ziół, które działają relaksująco i wyciszająco. Herbal Musli zawiera kwasy tłuszczowe Omega-3 pochodzące z tłoczonego na zimno siemienia lnianego, które wspierają działanie układu odpornościowego oraz poprawiają kondycję skóry. W składzie paszy znajdziemy również sieczkę z lucerny oraz orkiszu.
Ten sam producent, który wytwarza pasze dla gryzoni znane pod marką Versele-Laga. Te gryzoniowe są naprawdę godne polecenia.
Cena 12.25€ za 15 kg.

5. Justfi-block
http://www.equismart.nl/
6-Alfa-en-Mead1-940x808
Kolejna wersja prasowanej zieleniny 😉 Fi-block to skompresowana w kostkę mieszanka trawy oraz lucerny (bez melasy). Do podawania jako smakołyk, suplement lub w razie potrzeby zastąpienia siana. Spowalnia jedzenie – bloczki są mocno ubijane pod dużym ciśnieniem. Wygodne do podawania w transporcie lub podczas zawodów. Dodatek lucerny podnosi energetyczność paszy.
Cena 7,5€ za 4kg paszy.

6. Pavo TopSport
http://www.pavo.nl/
1pavo
Konie będące w treningu sportowym wymagają odpowiedniego i planowego prowadzenia, co dotyczy nie tylko ich pracy, ale i żywienia. Zbyt długie przechowywanie pasz znacznie obniża ich wartości odżywcze, co może sprawić, że konie wyczynowe nie otrzymają w swojej diecie odpowiednich ilości białka. Wszelkie braki i niedobory odbijają się na wydolności oraz możliwości budowania mięśni. We współpracy z holenderską kliniką weterynaryjną Pavo stworzyło musli TopSport dedykowane koniom w bardzo intensywnym treningu, które mogą nie mają stałego dostępu do pasz objętościowych. To wysokoenergetyczne musli zawiera aż 20% wysokowartościowego białka sojowego dla budowania mięśni oraz 18% tłuszczu dla dodatkowej energii. TopSport podaje się jako uzupełnienie codziennej diety konia w ilości 500g dziennie.
Cena: 21.95€ za worek 15 kg (czyli zapas paszy na miesiąc).

W końskiej branży spożywczej 😉 pozytywny staje się fakt coraz większej specjalizacji. Możemy dobrać dietę konia bardzo ściśle pod kątem jego potrzeb. Mamy musli i dla wyczynowców, i dla koni niezbyt intensywnie pracujących, a wrażliwych na pasze. Mamy takie pasze, które dodadzą mocy, ale i takie, które pozwolą konia wyciszyć. Producenci dostarczają też szeroki wybór optymalnych źródeł włókna (gotowe sieczki, brykiety, sianokiszonki czy wysłodki), a dzięki temu coraz mniej koni jest już karmionych wyłącznie owsem i sianem.

Pełna narkoza u konia – jak to się odbywa?

$
0
0

Czy zastanawialiście się nad tym, jak obydwa się przygotowanie konia do zabiegu w znieczuleniu ogólnym i jak wygląda samo kładzenie oraz wybudzanie się konia?
Nie jest to ani proste, ani oczywiste – bo tak jak ludzkiego pacjenta można bezpiecznie położyć na leżance, podając mu odpowiednie środki do momentu, aż grzecznie zaśnie, to koński układ ustaleniowy będzie utrzymywał zwierzaka na czterech nogach dopóki nie utraci on świadomości. Nie możemy zatem konia tak „z marszu” uśpić, bo niekontrolowany, bezwładny upadek 600- 700-kilogramowego ciałka mógłby być tragiczny w skutkach.
Podobnie z wybudzaniem – jeśli ktoś miał okazję obserwować na przykład wybudzającego się po kastracji kota, który kompletnie nie panując nad swoimi nogami, zataczając się i przewracając realizuje swój plan bliżej nieokreślonej podróży – zna skalę problemu, który przy końskich gabarytach i kruchości robi się naprawdę – nomen omen – ciężki.W wielu rutynowych zabiegach chirurgicznych to właśnie kładzenie konia do operacji oraz późniejsze wybudzanie go jest tym momentem obarczonym największym ryzykiem powstania komplikacji.

Zobaczmy, jak zespół lekarzy z kliniki mieszczącej się w Kentucky przygotowuje konia do zabiegu, asekuruje podczas kładzenia oraz wstawania, transportuje „wyłączonego” zwierzaka oraz monitoruje w trakcie zabiegu wszystkie funkcje życiowe:

Te same procedury w Equine Center w Minnesocie (tutaj koń wstaje sam, bez asekuracji, w specjalnym boksie wybudzeniowym):

Przez moje wszystkie „końskie” lata przyszło mi pięciokrotnie zmierzyć się z sytuacją, kiedy koń musiał mieć przeprowadzony zabieg w klinice przy pełnej sedacji i był kładziony w narkozie. Prawie za każdym razem wszystko odbyło się bezproblemowo – piszę prawie, bo kastracja Opfoka mogła przysporzyć paru siwych włosów 😉

Ciekawe szkolenie: praca w ręku i na długich wodzach

$
0
0

Zupełnie niedawno mieliśmy okazję wziąć udział w bardzo ciekawym szkoleniu.

Skąd taki pomysł?
To zawsze coś innego, nowego, a z ziemi można zrobić z koniem naprawdę dużo. Sama często zaczynam w ten sposób uczyć koni reakcji na przesuwanie w bok i ustępowań, szczególnie jeśli mają problem ze złapaniem tego pod siodłem. Z każdym młodym obowiązkowo zaczynam też z ziemi przyzwyczajanie do bata (koń musi akceptować dotykanie go po całym ciele i nie bać się przy tym), a także wyrabiam poprawne odpowiedzi, czyli szybkie podnoszenie nóg na dotyk bacika. Z ziemi możemy błyskawicznie nagrodzić konia smakołykiem – na pewno szybciej niż z siodła.
Dodatkowo chciałam przetestować Suchara, jak chłopak poradzi sobie z tematem weekendowego wyjazdu – zapakowaniem do przyczepy, nowym miejscem, pracą i skupieniem w obcym dla niego środowisku – a także chciałam sprawdzić, czy po powrocie będzie rześki i świeży jak zwykle, czy też będzie przeżywał i odsypiał stresy. Biorąc pod uwagę jego niecierpliwość, gorączkowość i zapasy energii, mogło być kiepsko 😉 Na szczęście moje obawy się nie potwierdziły, a Suchy stanął na wysokości zadania.
W rękach profesjonalisty prezentował się w ten sposób:
IMG_7980

Właśnie – słówko na temat szkleniowca :) Katarzyna Cygler jest założycielką Teatru Konnego Cabriola. Chociaż znana jest najbardziej z pokazów i spektakli konnych pełnych rozmaitych, niewątpliwie efektownych sztuczek (za którymi w wykonaniu koni nie przepadam), to jednak wszystkie te sztuczki mają bardzo solidne, klasyczne podstawy.
Po raz pierwszy miałam okazję wspólnie pracować z Panią Katarzyną i powiem szczerze, że jestem oczarowana. Zasobem wiedzy, wysokim poziomem umiejętności, niesamowitą wręcz cierpliwością, zdolnością czytania konia i nawiązania z nim więzi niezbędnej dla wspólnej komunikacji, a do tego wszystkiego absolutnie zdroworozsądkowym podejściem. Jeśli szukacie szkoleniowca, którego przy tym wszystkim cechuje radość, entuzjazm i który naprawdę kocha to, co robi – to polecam rękami i nogami.
Sama zastanawiam się właśnie, jak tu wpleść sesje trochę takiej innej trochę pracy w mój trening, bo jestem przekonana, że konie mogłyby na tym wiele skorzystać.

Odnośnie szkolenia: szczerze przyznam, że niełatwo mi się odnaleźć po raz pierwszy znajdując się za koniem, a nie na koniu 😉 Łydkę zastępujemy bacikiem i zdecydowanie potrzebna jest pewna praktyka, żeby wszystko działało szybko, płynnie i intuicyjnie. Suchy – niestety – nie jest też najlepszym koniem do pracy na długich wodzach. Jest wysoki, w związku z tym trzeba za nim podążać z rękami uniesionymi na wysokość własnej twarzy lub wyżej, co na dłuższą metę robi się średnio komfortowe i męczące. Z uwagi natomiast na obszerne chody i spory brak równowagi bez pomocy jeźdźca w zasadzie odpada praca w kłusie – bo trzeba by się za Sucharem sporo nabiegać 😉
Za to nadal pozostaje dużo do zrobienia nawet w stępie. W przypadku Suchego świetnie pracuje się nad unoszeniem i rozwijaniem jego szyi (Suszi ma szyję bardzo długą i niestety łabędzią, jest mu zdecydowanie wygodniej opaść na zrolowanej szyi, niż otworzyć ją przed siebie i nieść w górze – taka praca wymaga sporego wysiłku od konia). Na długich wodzach można robić łopatki i ustępowania, a także zacząć naukę piafu.

Poniżej kolejno na zdjęciach: koń prosty na ścianie, łopatka i ustępowanie. Nieźle, jak na jego pierwsze podejście do tego typu pracy :) W sumie przy okazji egzamin tego, co wyczarowałam do tej pory z siodła!
IMG_7920 IMG_7987 IMG_8006

I my również dzielnie pomaszerowaliśmy, chociaż początki były nader pływające 😆
Jednak z konia lepiej widzi się trasę, niż zza konia 😉
IMG_7911 IMG_7927 IMG_7944

Wypróbowaliśmy również pomoce do wykonania chodów bocznych (śmiesznie podwinięty czaprak jest po to, żeby przy przekładaniu przez grzbiet zewnętrznej wodzy nie zaczepiała się ona o materiał: najlepszy do pracy na długich wodzach byłby pas z krótką, wąską podkładką albo podszywany futerkiem, zakładany na gołego konia):
IMG_8019 IMG_8020

Drugi dzień szkolenia poświęciliśmy pracy w ręku i to był dla Suchara sprawdzian cierpliwości, ten akurat nie zdany zresztą tak na fest 😈 Po rozgrzewce na lonży Suchy musiał zacząć słuchać i nie tylko się włączać – odpowiadając na działania bacikiem – ale też wyłączać, czyli respektować półparadę i czekać na polecenia.
IMG_7866

A to nie zawsze bywa łatwo z koniem, w którego żyłach płynie krew Sandro Hita 😆 Napięcie i podniecenie u Suchego mogę pod siodłem na wiele sposóbów rozładować (jak na przykład aktywnym galopem w półsiadzie, czy zajęciem koleżki wyjeżdżaniem niedużych wolt na zmianę z łopatkami), ale w ręku pozostaje tylko zatrzymanie gorącego konia i odczekanie chwilkę, aż emocje nieco opadną, a koń się wyciszy.

Naukę piafu wprowadza się – nomen omen 😉 – metodą drobnych kroczków. Szczególnie jeśli ktoś po raz pierwszy obserwuje początki piafowania, może mieć wrażenie, że „przecież nic się tu nie dzieje”. Tymczasem nagradzamy nawet sam zamiar pożądanej reakcji u konia. To może być skrócenie sylwetki, podstawienie zadu, rezygnacja z pomysłu, żeby rzucić się w przód, czy szybkie przestąpienie z nogi na nogę zadem. Nie jest prostym zadaniem, żeby elektryczny koń stworzył w sobie energię, która mimo, że całe jego ciało skieruje naprzód (bo w dobrym piafie zawsze mamy zamysł jazdy do przodu, mimo, że koń się nie przemieszcza), to nie zostanie użyta do wystrzelenia przed siebie. Do tego potrzebne jest posłuszeństwo na pomoce wstrzymujące – i cierpliwość, a nad nią nieustannie pracuję za każdym razem, jak na Suchym siedzę.
Nasza praca nad caplowaniem szła faktycznie dobrze do momentu, kiedy Suszi dał bardzo dobrą odpowiedź. Został pochwalony, dostał dłuższą chwilę stępa w nagrodę – i na tym powinien już zakończyć na dany dzień naukę, gdyby nie to, że dwóm myślącym za niego istotom ludzkim włączyła się przemożna ciekawość (czy tak dobrze odpowie jeszcze raz?), ale też pazerność (no fajnie było, powtórzmy!). Błąd typowy! Suchy postanowił się włączyć – i już więcej nie wyłączać. Samo przejście do stój okazało się być już za trudne, więc trzeba było przestać myśleć o piafowaniu i zmienić trochę zadanie, obniżając wymagania. Dla Suchego było to ćwiczenie z reakcją szybkiego podnoszenia tylnych nóg po dotknięciu bacikiem w staw skokowy, co zresztą samo w sobie jest dobrą  podstawą do nauki ukierunkowanej z czasem na wykonywanie piafu, a które to moje konie bardzo dobrze znają (jak na samym początku wspomniałam, uczą się tego zawsze już na początku swojej kariery jeździeckiej). Zmianą zadania na „oswojone” przez konia udało się trochę upuścić afektacji i zakończyć pracę dobrze wykonanym ćwiczeniem. Uff.
IMG_8054

Bardzo ciekawy wyjazd i cenny nie tylko dla uczestników z koniem.

Anky Mane & Tail Conditioner Spray test na ogonach

$
0
0

Ogonki! To mój taki mały konik 😆
Może dlatego, że tylko dwa z mich koni miały ogony piękne i wspaniałe z natury, natomiast cała reszta – średnie, słabe, krótkie, a w skrajnym przypadku tak marne, że w momencie zakupu dostałam konia wzbogaconego o wplecioną treskę, żeby nie wyglądał kuriozalnie (sic!). Ale koniec końców nawet z takiej szczurzej kitki udało mi się wyhodować coś, co harmonijnie uzupełniało konia. Piękny ogon to przecież zachwycająca ozdoba!

O ogony dbam troskliwie. Dokładnie czeszę je tylko wtedy, kiedy mam na to czas i oczywiście bez wyjątku po użyciu ułatwiającego rozczesywanie psikadła. Każdy włos jest na wagę złota 😉 Ale tak na serio – ogon można nieprawidłowym wyczesywaniem naprawdę bardzo popsuć, a włos odrasta – latami.

Moim numerem jeden na co dzień jest Absorbine ShowSheen Polish & Detangler Spray. Daje bardzo dobre efekty i przede wszystkim kupuję ten środek w blisko czterolitrowych kanistrach, co pozwala finansowo przeżyć zakup bez depresji (bo jednak trochę tych psikadeł przy większej ilości koni mi schodzi). Równolegle jednak testuję sobie różne inne marki, bo a nóż trafię na coś, co okaże się być kosmetykiem idealnym :)

Tym razem zatem padło na Anky Mane & Tail Conditioner Spray, produkt z wprowadzonej nie tak dawno serii pielęgnacyjnej w charakterystycznego kształtu szarych opakowaniach:
46773

Wrażenia z użytkowania bardzo dobre, czyli podobne jak Absorbine ShowSheen. Spray jest bezzapachowy (Buddzie za to niech będą dzięki, bo rekordzistą w tej kategorii był Care Brush On Stübbena, po użyciu którego miałam przemożne wrażenie, że właśnie opuściłam z koniem jakiś mocno szemrany zakład fryzjerski. Cóż za perfuma!).
Anky ładnie nabłyszcza włos, nadając mu zdrowy wygląd i przynosi trochę optycznej objętości. Ułatwia rozczesywanie, sprawiając, że włosy stają się gładkie i mają mniejszą tendencję do plątania.
Efekty po zastosowaniu jak poniżej: before & after, ogony „przed” są nietykane szczotką w przeddzień sesji i stanie boksowym:
IMG_7768 IMG_7779
Poniżej Alpi, chociaż przy Fugu (Cebulce), to ta jego kitka nie prezentuje się zbyt okazale 😉 Na ten ogonek bynajmniej jednak nie narzekam – ładnie rośnie, jest bardzo gęsty, a co najmniej połowa włosów nie osiągnęła jeszcze maksymalnej długości. Before po lewej, po prawej after:
IMG_7788 IMG_7792

Mimo wszystko na stałe się jednak z Absorbiny na Anky nie przesiądę. Z dwóch przyczyn. Anky M&T Conditioner znacznie dłużej wysycha. Może jeśli się szykuje na jazdę jednego konia, to nie ma to dużego znaczenia, ale ja mam do ubrania po kolei trzy lub cztery sztuki i tymi zbędnymi minutami po prostu nie dysponuję wcale. Po drugie – cena. Może nie taka zła w przypadku Anky, ale nadal daleka do tych 60 złotych za litr, ile płacę za rozlewanego z kanisterka ShowSheena. Same efekty użytkowania są dla mnie identyczne w przypadku obydwu sprayów.

Jeszcze rzut oka na ogon z bliska, przed i po nałożeniu preparatu oraz rozczesaniu:
IMG_7769 IMG_7776

Bardzo duży plus dałabym jednak za opakowanie. Końcówka spryskiwacza dobrze nakłada preparat lekką i powietrzną warstwą, daje się łatwo naciskać (jak ja nie lubię walczyć z opakowaniami końskich kosmetyków!), nie cieknie i jak dotąd nie traci swoich właściwości w trakcie użytkowania. Samo opakowanie dzięki charakterystycznej podstawce jest bardzo stabilne i na pewno po wyczerpaniu zawartości pozostanie u mnie do dalszego użytkowania.

Wizytówka produktu: Mane and Tail Conditioner Spray, odżywka do grzywy i ogona.
Pojemność opakowania 500 ml, cena kosmetyku 44 zł.
8-10

Co tam u chłopców (i dziewcząt) z ferajny

$
0
0

Krążył onegdaj taki dowcip:
– Co to jest: leży na ziemi i nie dycha?
– Dwie dychy!

Ale odpowiedź mogłaby równie dobrze brzmieć Quanta 😆

Zagoniona jestem koszmarnie i naprawdę nie wiem, jak to się stało, że mamy już połowę lutego, bo ja dopiero co świętowałam sylwestra 😉 Ale chyba lepiej tak, niż się nudzić.

Konie śmigają jak złote, chociaż cokolwiek daje mi się we znaki ich nade mną przewaga liczebna. Tym bardziej, że dwa z nich powoli robią się dorosłe, a to jednak wiąże się z bardziej intensywną pracą. Treningowo mamy jednak mnóstwo świeżych pomysłów i nowo otwartą furtkę ciekawych konsultacji, więc aktualnie trwam w stanie, kiedy nie mogę doczekać się kolejnego dnia, bo wtedy znowu wsiądę 😉 Alpi pracuje nad skupieniem i wyrabianiem siły, Suchy szlifuje lotne (wygląda na to, że ja to jednak przeżyję!) i bardzo mocno wymagającą gimnastykę boczną, Fugu (vel Cebulka) musi jeszcze nadrobić kondycyjnie cały zeszły rok, a Precel stawia czoła swoim pierwszym L-kowym programom. Nawet i od Opfoka same pozytywne wieści – zaczyna robić łopatki, pierwsze łuki w kontrgalopach i jest przy tym bardzo jezdny i chętny. Hala czy jazda na dworze – nic na nim nie robi wrażenia:
opfoZa to skubane rudzielce powyrastały mi z siodeł! Najpierw wszystkie podkładki i żele poszły precz, a potem pozostało mi się przesiąść na najszersze moje siodło (Devoucoux), za to Equipe Olympia będzie musiało polecieć do przeróbki. Nieźle, bo ja domyślnie kupowałam je jako najszerszy domyślny rozstaw łęku plus 😎
Przynajmniej zapowiada się ta operacja na szybką i nieskomplikowaną, dobre i to.

IMG_8336_

Za to cieniem lekko szarej chmurki kładzie się na obecnych pogodnych i bezproblemowych końskich dniach podjęta przeze mnie sprzedażowa decyzja. Już wiem, z którym zwierzakiem przyjdzie mi się rozstać – i z tego powodu jest mi bardzo smutno…

Szczęściem w nieszczęściu jest to, że nie mam teraz za bardzo czasu nawet na smutki. Biegam na spotkania, planuję, budżetuję i staram się zaprzyjaźnić ze sobą marzenia i ekonomię 😉 W styczniu odwiedziłam kilka ośrodków jeździeckich, spotkałam się z firmami budowlanymi, biurem projektowym, bankiem i tak pomiędzy tymi wizytami doprecyzowuje się coraz bardziej konkretna wizja mojej „przydomowej” stajenki. A bynajmniej nie jest to prosta sprawa, żeby wszystko celnie zaprojektować i uniknąć popełnienia najróżniejszych głupich błędów, od których nie są wolne nawet profesjonalnie przygotowane sportowe ośrodki. O, takich błędów na przykład:

IMG_8406 IMG_8407 IMG_8408
Chętnie uścisnęłabym dłoń projektantowi, który wymyślił tak niskie wejście na halę! Nawet wyjazd na stępa po treningu wymaga podkładania się na końskiej szyi, nie wspominając nawet o tym, że sytuacja typu spłoszony koń z jeźdźcem może być naprawdę niebezpieczna przy takiej źle zaprojektowanej bramie :(

Z jednej strony przy projektowaniu spróbujemy zatem uniknąć wpadek i braku funkcjonalności, a z drugiej strony pogodzić z założonym budżetem wszystkie inspirujące pomysły. A inspiracji nie brak i wśród nich pojawiła się chociażby karuzela (zadaszona oczywiście) o 21-metrowej średnicy, albo bieżnia z regulowanym kątem nachylenia trasy… Oj nie obrażę się, gdyby ktoś z Was zechciał podzielić się sześcioma cyferkami, jakie padną w najbliższym losowaniu Lotto 😉

gill

Tyle ze skrótu newsów, a jutro będę miała dla Was klinikę z Edwardem Gallem, czyli jakieś 1,5 godziny oglądania ujeżdżeniowej pracy z końmi na najwyższym poziomie :)

Video: klinika szkoleniowa z Edwardem Galem

$
0
0

Macie popcorn? Bo zapowiada się dłuższa video-sesja :)

Klinika prowadzona przez Edwarda Gala jest o tyle ciekawa, że mamy na niej cały przekrój wiekowy koni: od młodzieży, przez konie dorosłe, aż po wysoko wyszkolonego top klasy ujeżdżeniowca, który obecnie bije procentowe rekordy w konkursach klasy Grand Prix.

Klinikę bardzo dobrze się ogląda, prowadzący używa prostego języka (chociaż w ostatniej części audio momentami szwankuje i nie wszystko wyraźnie słychać), plus całość wysłuchamy po angielsku, a nie holendersku 😉

Jest jedna rzecz, która w zasadzie w trakcie całego procesu szkolenia konia pozostaje niezmienna: kontrola. A tę uzyskujemy przejściami i poszerzeniami oraz skróceniami chodów, a także bezustannie sprawdzamy, niezależnie od tego, czy jedziemy na zielonym młodziku, czy doświadczonym profesorze 😉 Taką pracę z czterolatkami Gal określił jako nudną, ale niezbędną. Poza posłuszeństwem młode konie uczą się w ten sposób skupienia, zaufania do jeźdźca, a tym samym zdobywają pewność siebie. Jeźdźcy niedoświadczonych koni powinni natomiast kontrolować się, aby nie nadużywać pomocy i „robić” na koniu tak mało, jak tylko to możliwe:

Kolejny koń, siedmiolatek. Ten koń szczególnie na początku wyglądał na dosyć spiętego, ale w trakcie treningu poprawił sylwetkę. Warto zwrócić uwagę, że każde ćwiczenie trwa tylko chwilę – wystarczą dwa, trzy kroki dobrej odpowiedzi, aby „wyjechać” z zadania do przodu, nagradzając w ten sposób konia. Z drugiej strony absolutnie nie ma jazdy o niczym – co chwila stawiane jest przed koniem kolejny temat. Wartościowy jest moment z zatrzymaniami z oddaniem ręki – jako doskonałe sprawdzenie tego, czy przypadkiem koń za bardzo nie niesie się na ręce jeźdźca i zamiast być pod kontrolą, jest po prostu podtrzymywany.

Tu następny zwierzak – delikates i elektryczek w typie Alpiego 😉 I tak, nie podoba mi się tego konia szyja, bo chociaż sama nie mam nic przeciwko jeździe w lekkim ustawieniu za pionem, to ten gniady jest nie tylko mocno przeganaszowany, ale i ustawiony na bardzo ciasnej szyi. Trener tłumaczy, że koń jest bardzo płochliwy i patrzący, w dodatku gotujący się w pracy (co widać przy brawach na koniec sesji). Takie konie nie jest łatwo zrelaksować na tyle, żeby rozwinęły szyję do przodu i praca nad tym może zająć bardzo dużo czasu, a z drugiej strony po drodze trzeba mieć jednak jakąś kontrolę… Podoba mi się wstawka ze stępem, kiedy koń dostał chwilę dla siebie na dłuższej wodzy. To, co wartościowe z filmu, to zwrócenie uwag na potrzebę „małych” chodów – czyli nie tylko fruwającego kłusa z efektownym przodem, albo zebrania niemalże do pasażu. Małe kroki to po prostu zwykły, wolny, przyziemny kłusik, który wcale nie jest taki oczywisty do uzyskania u konia o bardzo obszernych chodach, a jest niezbędny w codziennej pracy. „Relax your hand, when it’s good” – błyskawiczna nagroda, a zarazem klucz do lekkości, to koń ma sam wykonać całe zadanie.

A na koniec na rumaka dosiada Mistrz :) Warto zwrócić uwagę, jak na tle innych koni z kliniki prezentuje się jego wierzchowiec (ogier kwpn Voice, De Niro-Rohdiamant, dodam że bardzo bliska rodzina Opfoka) – jest niesamowicie miękki i elastyczny, płynny i gładki w ruchach. Pięknie pokazana reakcja na rękę i na łydkę. Koń ma zareagować na półparadę, zwolnić i czekać, co nastąpi dalej. Tak samo ma zawsze zareagować na szybką, lekką, „odczepiającą” łydkę (zobaczcie, że Gal nie kopie łydkami, nie ciśnie – nogi zwisają mu luźno, a kiedy działa łydką, to wykonuje lekki, ale bardzo dynamiczny ruch – to coś, takiego, jakby nogą cmokał 😉 – a koń reaguje błyskawicznie wyjściem na przód). Podziwiam kunszt jeździecki, dosiad, wzorowe prowadzenie na zewnętrznej wodzy i 100% kontroli nad każdym krokiem konia, czy ma być większy czy mniejszy, szybszy czy wolniejszy, w większym zgięciu czy wyprostowaniu.
Koń, którego pokazuje Edward na filmie (szkolenie nagrano w roku 2010) jest na drodze do swoich pierwszych konkursów Grand Prix. Uczy się dopiero lotnych zmian co tempo (którym brakuje jeszcze wyprostowania), zaczyna piaff. Świetnie jest zobaczyć takiego konia w trakcie pracy i szkolenia takiego jak w domu – jednak wygląda to trochę jeszcze inaczej niż końcowy efekt na czworoboku 😉

Horses Product Of The Year 2015: Supplements

$
0
0

Nagrody w konkursie już rozdane, a ja nawet nie zdążyłam opisać wszystkich kategorii! Spieszę więc z kolejną:

Suplementy

1. Gumbits
http://www.houdinginbalans.nl/
GumBitsGuma do żucia dla koni! 😆 A tak naprawdę kulki do żucia, przeznaczone do podawania, kiedy koń w pysku ma wędzidło. Stymulują i zwiększają wydzielenie śliny, a także eliminują zgrzytanie, które może pojawić się przy mniejszej akceptacji kiełzna przez konia. Gumbits skłaniają konia, aby rozluźniał szczęki i nie zaciskał zębów.
Gumbits są produkowane z naturalnych składników i zaakceptowane przez FEI. Wśród ujeżdżeniowych zawodników o międzynarodowej renomie, których konie żują gumę można wymienić takie nazwiska, jak Steffen Peters, Christoph Koschel czy kanadyjczyk David Marcus.

Jest wiele koni, które mają problemy z przyjęciem wędzidła. Nawet spośród młodych koni, z którymi pracuję, każdy egzemplarz uczy się kiełzna w inny sposób. Są takie, którym metal smakuje i chętnie i obficie się ślinią, są takie, które próbują wędzidło gryźć, traktując je jak zabawkę, czy wreszcie inne sprawdzają, czy na pewno język ma leżeć pod kiełznem (a może lepiej nad? albo gdzieś bokiem?). Nerwowe konie zgrzytają, silne – często zaciskają zęby. Jeśli takie cukierki-mordoklejki mogłyby im pomóc zrozumieć, że wędzidło jest fajne i naprawdę można się z nim zaprzyjaźnić, zamiast walczyć, to czemu nie?

Tylko jedna rzecz nie bardzo mi się podoba – zgadnijcie, z czego producent robi te całe Gumbits? Uwaga: z naturalnego pszczelego wosku. Wosk nie jest wprawdzie jadalny, ale nie jest też szkodliwy czy trujący – organizm go po prostu nie trawi w żadnym stopniu. Chyba musiałabym zobaczyć to w praktyce po prostu.
Cena 14,95€ za opakowanie 85g (wystarczjące na 8-krotne podanie), lub 49,95€ za 450g (na 45 podań).

2. EquilinBALANCER
http://www.equilin.nl/
2-equilin-balancer1

Suplement bilansujący dietę koni, które nie pracują zbyt dużo i w związku z tym żywione są głównie sianem. Nawet tak dobrej jakości pasze objętościowe, jakie konie mają do dyspozycji w Holandii, nie zawsze są wystarczająco zbilansowane, a uzupełnianie niedoborów za pomocą koncentratów paszowych nie zawsze jest dobrym pomysłem w przypadku koni, które nie pracują i przez to ich potrzeby energetyczne są niskie. EquilinBALANCER to balancer o bardzo wysokiej zawartości witamin oraz składników mineralnych. Wysoce przyswajalny, zawiera naturalną witaminę E oraz probiotyki.
Cena 42,95€ za opakowanie 6kg.

3. Metazoa SuperFit Broxxx
http://www.metazoa.nl/
metazoaPodobny suplement jak punt wyżej, dostarczający wszystkich tych witamin, składników mineralnych oraz białek, których może brakować w sianie. Produkt jest przygotowany w formie drobniejszego granulatu i wystarczy niewielka ilość (50g na 100g masy ciała konia dziennie), aby naturalna dieta konia była dla niego również najzdrowsza: dieta, w której podstawą jest błonnik, a dodatkowe składniki odżywcze podawane są w łatwo przyswajalnej postaci. SuperFit Broxxx nie zawiera zbóż, melasy, soi ani żadnych składników modyfikowanych genetycznie.
Cena 29,95€ za opakowanie 20kg (zapas ma 2,5 miesiąca dla przeciętniej wielkości dużego konia).

4. Horse First RelaxMe
http://www.equismart.nl/
4-horse-first-Relax-Me1-940x877Preparat, który łagodzi nadmierne napięcie u koni, bez ograniczania ich fizycznej wydolności czy szybkości reakcji i zdolności do nauki. Połączenie magnezu oraz witaminy B wpływa na pracę układu nerwowego i reguluje ją, dzięki czemu koń suplementowany RelaxMe może znacznie łatwiej skupić się na pracy. Suplement jest dostępny w postaci proszku lub strzykawek odpowiednich do jednorazowego podawania przed wystąpieniem stresowej sytuacji (transport, zawody).
Bardzo dobre opinie użytkowników, włącznie z takimi, którzy byli zdecydowani na sprzedaż swojego trudnego i nerwowego konia, a po podawaniu mu RelaxMe zmienili plany 😉
Opakowanie 750g 29€, opakowanie 2kg 65€.

5. Subli 369 Omega Mix
http://www.subli.nl/
5-subli-Omega3691-940x445Dla wszystkich koni, które potrzebują czegoś ekstra jeśli chodzi o kalorie i energię w swojej diecie. Subli 369 Omega Mix to granulat o bardzo wysokiej zawartości olei roślinnych (41,9%), w tym lnianego, sojowego i kokosowego. Wzbogacony w selen, oraz konkretne ilości witaminy E i C, dostarcza zatem naturalnych przeciwutleniaczy. Suplement jest dobrze przyswajalny, dodaje energii, wpływa na szybszą regenerację mięśni po wysiłku i jest szczególnie zalecany dla koni z bolesnościami czy problemami mięśniowym. Jego podawanie jest znacznie wygodniejsze, niż olejów w płynie, a dawkowanie niedużej (50-150g na każde 100kg masy ciała dziennie).
Cena za opakowanie 15kg 23€.

6. Bone & Joint Impulse
http://www.super-horse.nl/
6-Bone-Joint-Impulse1-577x1024Zbilansowany kompleks witamin, składników mineralnych, aminokwasów oraz wyciągu z drzewa Boswellia Serrata, znanego ze swoich cennych właściwości wykorzystywanych przy leczeniu stawów (kwas bosweliowy zapobiega niszczeniu chrząstki stawowej, a także wzmacnia kości). Receptura preparatu usprawnia działanie naczyń krwionośnych, dzięki czemu krążenie krwi w obrębi stawów zostaje zwiększone. Bone & Joint Impulse zapewnia optymalne budowanie kości, regenerację stawów, a także rozwój masy mięśniowej. Właściciele suplementowanych koni zauważają poprawę elastyczności i giętkości całego ciała konia, co wyraźnie wpływa na poprawę jego samopoczucia. Naturalne składniki bez dopingu oraz dodatku cukru – B&J Impulse może być podawany koniom w każdym wieku i dowolnym rodzaju użytkowania, kiedy tylko potrzebują one dodatkowego wsparcia dla stawów.
Cena 39,95€ za opakowanie 224g, lub 99,95€ za opakowanie 672g.

7. Pharma Horse Creatine
http://www.pharmahorse.nl/
7-pharmahorse-creatine1-940x670100% czysty monohydrat kreatyny, nie zawierający żadnych dodatków – w tym cukru. Wspiera efekty pracy mięśni, a tym samym zwiększa możliwości konia i jego chęć do pracy. Wpływa na budowanie rozwiniętej muskulatury i zwiększa siłę mięśni oraz wytrzymałość konia. Przyśpiesza czas odpoczynku i regeneracji po wysiłku. Podawanie kreatyny jest zalecane zawsze, kiedy koń w treningu rozwija masę mięśniową. Suplementowanie kreatyny, kiedy koń ma przerwę w pracy zapobiega utracie rozwiniętych mięśni.
Cena 26,65€ za kilogramowe opakowanie.

8. Pharma Horse flaxseed oil
http://www.pharmahorse.nl/
8-pharmahorse-lijnzaad1-940x940
Prasowany na zimno olej z pierwszego tłoczenia siemienia lnianego. Bogaty w kwasy tłuszczowe Omega-3 oraz Omega-6, a także witaminy E oraz K. Zapewnia nie tylko piękną, lśniącą sierść, ale wpływa korzystnie na trawienie oraz wspiera układ sercowo-naczyniowy.
Cena 3,49€ za litr.

9. Synovium Agility
http://www.synovium.eu/
9-synovium-Agility1-940x940Suplement pozwalający utrzymać zdrowe stawy i chrząstki. Synovium Agility zawiera w składzie opatentowane bioaktywne naturalne białka kolagenowe, naukowo opracowane specjalnie dla koni. Kolagen jest niezbędny dla zdrowych kości, sierści oraz kopyt. Jak wykazały badania, podawanie 25g Synovium Agility dziennie przyniosło kliniczną poprawę w ruchu u 70% testowanych koni.
Cena 74,95€.

10. Paardendrogist Glucosamine Forte
http://www.paardendrogist.nl/
gluWysokiej jakości preparat na stawy (spełniający normy jakościowe środków na stawy przeznaczonych dla ludzi), będący połączeniem siarczanu glukozaminy z organicznym MSM. Zalecany dla koni sportowych, starszych, jak również młodych i rosnących. Dzienna dawka 15g preparatu dostarcza aż 5000 mg glukozaminy. Suplement jest efektywny i stosunkowo atrakcyjny cenowo. Co ciekawe, producent sprzedaje go z „gwarancją smaku” – co oznacza, że jeśli koń nie będzie chciał jeść Glucosamine Forte – otrzymamy pełny zwrot zapłaconej kwoty.
Cena 29,95€ za 900g (zapas na 60 dni), 124,95€ za 4,5kg (zapas na 300 dni – cały sezon podawania).

11. Paardendrogist OptimaForma
http://www.paardendrogist.nl/
formaNajnowszy z suplementów oferowanych przez holenderskiego producenta, służący poprawie funkcjonowania układu pokarmowego, gdyż ten, prawidłowo działający, jest podstawą zdrowia i dobrego samopoczucia konia. Skład OptiFormy jest bardzo bogaty, a oprócz niezbędnych witamin i składników mineralnych preparat dostarcza również ważnych aktywnych drożdży i prebiotyków. Wpływa na wzmocnienie odporności u koni osłabionych. Spełnia normy jakościowe środków na stawy przeznaczonych dla ludzi.
Cena 34,50€ za opakowanie 1kg (60 dawek), lub 139,5€ za 5kg (zapas na 300 dni, czyli cały sezon podawania).

12. Equine 74 Gastric
http://www.equine74gastric.com/
12-equine-741-940x695Środek dla koni zagrożonych wrzodami lub cierpiących na nie. Zmniejsza zakwaszenie żołądka, co poprawia samopoczucie i wydolność konia, a także wpływa na jego zdolność do wysiłku. Koń, który ma podołać trudom treningu, transportu i startów w zawodach w żadnym wypadku nie może cierpieć dolegliwości gastrycznych. Dzięki wysokiej zawartości wapnia Equine 74 Gastric łagodzi działanie kwasów żołądkowych, a unikalna, gąbczasta struktura czerwonych alg Lithothamnium Calcareum dodatkowo absorbuje kwas solny. Koń odczuwa ulgę, a dzięki temu staje się bardziej chętny do pracy, podnosi się jego witalność i wydajność użytkowa.
Cena 59,90€.

13. NAF Recover
http://www.naf-equine.eu/
13-naf-recover-nl1-940x940Wszyscy potrzebujemy wsparcia, aby odzyskać siły i wypocząć po intensywnym wysiłku fizycznym. Szczególnie ważnym jest, aby uzupełnić wszystkie składniki odżywcze, które zostały zużyte podczas treningu. NAF opracował unikalną formułę przeciwutleniaczy, które przyspieszają regenerację mięśni po ciężkiej pracy. Recovery jest idealny do podawania po zawodach lub w trakcie bardziej zintensyfikowanego treningu (szkolenia, kliniki). Wspomaga naturalne procesy gojenia i odnowy biologicznej. Spięte mięśnie stają się rozluźnione, co przyczynia się do większej chęci do ruchu i umożliwia zachowanie potencjału sportowego konia. Jednorazowy cykl podawania preparatu to pięć dni dawkowania.
Cena 27€ za opakowanie 500ml.

Tę kategorię konkursu wygrał EquilinBALANCER.


Pride of Poland, czyli polska duma

$
0
0

Polityki staram się unikać, jak mogę – i tak utrudnia mi znacząco życie jako prywatnemu przedsiębiorcy – ale kiedy zagęszczenie absurdu osiąga granice takie, że nie da się nim oddychać, nie można nie zabrać głosu. Inaczej wszyscy się damy udusić.

Za końmi arabskimi nie przepadam – nie mój typ urody, bardzo niszowa użytkowość. Ale niezależnie od moich prywatnych preferencji konie arabskie to jedyne wśród koni hodowanych w Polsce, które na tle stawki światowej są naprawdę konkurencyjne. Wyniki aukcji mówią same za siebie (dla porównania: jak wypada sprzedaż i osiągnięte ceny na promowanej przez PZHK aukcji Teraz Polskie Konie? No właśnie…).
Możemy sprzedawać konie za ceny słono powyżej miliona euro – taka sztuka udaje się jak dotąd tylko Niemcom.
Konie arabskie to nasza polska renomowana marka, z której powinniśmy być dumni. Pride of Poland – polska chwała, nasza polska chluba!

Zarówno Janów, jak i Michałów są rentownymi, doskonale zarabiającymi przedsiębiorstwami. Nie wymienia się zarządu prosperującej firmy!
A już na pewno nie w ten sposób. Jeśli zdaniem ANR zmiany były potrzebne, powinien zostać zorganizowany oficjalny konkurs, z określeniem wymagań wobec kandydatów. Ciekawe, jakie atuty mają nowo powołane osoby w kontekście kilkudziesięciu lat doświadczenia, udokumentowanych sukcesów i doskonałej znajomości branży, które to wyrosły z pasji i serca, a nie z polityki i korzyści zajmowania stołków?
Wiedza o hodowli to nie jest coś, co się zdobywa w tydzień. Składają się na nią lata nauki zdobywanej praktyką. Pani Anna Stojanowska, pan Marek Trela oraz pan Jerzy Białobok taką wiedzą niewątpliwie dysponują.
Tymczasem Panią Inspektor oraz obydwu Panów Prezesów odwołano po cichu, z dnia na dzień. Ich miejsce mają zająć osoby nie bardzo mające dotąd doświadczenie z końmi…


Polityka pcha nam się z butami do domów, rodzin, łóżek, katechizmów, sztuki i portfeli. Nie pozwólmy, żeby tymi butami podeptała i konie.

Petycja obowiązkowo do podpisania:
https://podpisz.to/petycja/mowimy-nie-zmianom-w-polskiej-hodowli-koni-arabskich,127/lista-podpisow

A tutaj mamy listo otwarty udostępniony przez Świat Koni:
KLIK treść wysyłamy na adresy Prezes Agencji Nieruchomości Rolnych: anr@anr.gov.pl, Rzecznik Prasowy ANR: rzecznik@anr.gov.pl
KLIK treść wysyłamy na adresy Minister Rolnictwa:  sekretariatbm@minrol.gov.pl, Rzecznik Prasowy Ministerstwa: rzecznik.prasowy@minrol.gov.pl

Powyższe listy należy również wydrukować, podpisać imieniem i nazwiskiem oraz wysłać pocztą poleconą z potwierdzeniem odbioru na adresy podane w nagłówkach.
To koszt raptem kilku złotych, ale apeluję, żeby solidarnie stanąć za „naszymi” – koniarzami i krwi i kości, a nie politycznego nadania.

Zobaczcie, jak polskie araby są postrzegane za granicą – niech ten nasz dorobek kwitnie, a nie padnie łupem bitwy o stołki:

JANÓW PODLASKI STATE STUD from Genuine Horsefly on Vimeo.

Tylko nie w szczepionkę…

$
0
0

Dysk mi się zbuntował i chwilowo straciłam dostęp do zdjęć, wrrr…

Ekipa zasuwa, mój Blondyn wybiera się jutro do gminy formalizować drogę dojazdową na nasze przyszłe końskie Eldorado, ja też zasuwam i odpowiadam na podchwytliwe pytania architekta, poza tym nawiązałam interesującą współpracę z dresażową trenerką i również interesującą z końską fizjoterapeutką (a przy okazji utwierdziłam się w przeświadczeniu, że moje konie to bardzo ciekawe przypadki…), Precel na padoku zgubił podkowę i chyba ją zakopał pod ziemią, bo zniknęła na dobre (dwie godziny szukania i pas, pusto – na szczęście już przybita nowa), Suchy rozkwasił sobie czoło o framugę stajniowych drzwi (mam za swoje, bo dopiero o tych drzwiach pisałam i narzekałam na nie!), Cebulka się grzeje (co w praktyce manifestuje się niemalże chorobą afektywną dwubiegunową, stany euforii i depresji na przemian i w dowolnej końfuguracji), , a Alpi został zaszczepiony i po raz kolejny szczepienie zniósł FATALNIE. Ratunku!

IMG_8323_
Alpinoida szczepiłam do tej pory dwa razy i najchętniej nie zrobiłabym tego nigdy więcej. Delikwent się robi po zastrzyku ledwo żywy, nie chce jeść i kompletnie przestaje ruszać szyją. Poprzednim razem mogłam jeszcze zrzucić winę na nieszczęśliwie wykonany zastrzyk (bo sama kłułam), ale specjalnie teraz odczekałam na wizytę lekweta i mimo profesjonalnej iniekcji objawy pojawiły się dokładnie te same. Stan ogólnego nieszczęścia pogarszał zresztą sam Alpi, który zbolały ponapinał się i po kilku godzinach był od tego napięcia jeszcze tylko bardziej zbolały, a rozluźnić mięśni nie zamierzał, no bo go przecież bolą! Biedak straszny :( Zawsze na wieczór dostaje piłkę snackball do turlania do boksie, ale teraz tylko jej się smętnie przyjrzał i nawet nie próbował sięgnąć przysmaków.

Atari bacznie lustruje horyzont – może akurat nadciągają tam obce wojska? Warto być przygotowanym!
IMG_8391_

Dobrym trafem od razu największe napięcia mięśni udało się zmniejszyć masażem (dzięki niech będą Pani Magdzie Saracyn), a ja nauczona doświadczeniem z poprzedniego razu postanowiłam działać. Koń został zapakowany w rozgrzewającą derkę z kapturem, w szyję wmasowałam mu przeciwbólowe maści, dodatkowo nie odstawiłam go zupełnie od ruchu (na ile miał wenę pokłusować/zagalopować na kantarze luzem), a żeby zachęcić go do lekkiej gimnastyki podawałam po kawałku jabłka czy marchewki nisko z ręki, tak żeby musiał obniżyć i rozciągnąć szyję. Oczywiście z Alpa wylazła przy okazji olbrzymia hipochondria. Technicznie poza lekką obolałością nie przeszkadzało mu nic, żeby się normalnie ruszać – ale przecież mogło by konika zaboleć! Lepiej nie ryzykować… Oszustwo było jasno demaskowane, kiedy Alpi przysypiał (wtedy oczywiście głowa kiwała się coraz niżej, a szyja opuszczała w dół i jakoś nie bolała…), albo kiedy na spacerze zapominał się i próbował chapnąć do paszczy i zamymłać uwiąz. Wtedy jakoś wszystko mu działało bez problemu 😛
Przynajmniej po dwóch dniach w trybie „umieram – litujcie się nade mną” wrócił rudzielcowi humor i swoboda ruchu, a trzeciego odzyskałam „normalnego” Alpa, który ma adhd, liże wszystko, kradnie paszczą każdy przedmiot, który da radę przenieść, a pod siodłem nie dość, że roznosi go energia, to jeszcze jest czujny jak pies podwójny 😆

Zasięgnęłam trochę informacji o szczepionkach i okazuje się, że jest dość sporo koni, które nie znoszą dobrze szczepionki Equilis Prequenza w wersji z tężcem. Koń mojej znajomej po podaniu zastrzyku miał objawy praktycznie wstrząsowe (podobnie jak Alpi te kasztan-mimoza). Wszystkie pozostałe moje konie szczepiłam Prequenzą i nic im się nigdy nie przytrafiało, ale Alp kolejnym cyklem trafi pod ProteqFlu Te. Oby obyło się w przyszłości bez przeszkód, chociaż i tak cieszę się, że szybko poszło. Po pierwszym podaniu Prequenzy Alpi był nie do życia przez całych 10 dni! :(

Trzymam teraz mocno moje kciuki, oby przyszły tydzień był nudny flaki z olejem 😎

Precel po robocie i na solarium (ta piana na paszczy to nie wścieklizna, tylko właśnie skonsumowane soczyste jabłuszko) 😉
IMG_8428 IMG_8434

Film: stosowanie pomocy przez Edwarda Gala

$
0
0

Kolejny ekstremalnie wartościowy do obejrzenia materiał. Popatrzmy, jak używa swojego dosiadu, ręki i łydek jeden z najlepszych jeźdźców na świecie. Niezwykła i niebywała subtelność, idealne rozluźnienie, idealne podążanie z koniem:

Profesjonalny bat do lonżowania

$
0
0

Zakupiłam nowy bacior do lonżowania. Ale nie byle jaki bacior!
Naprawdę konkretny bat do lonżowania o stylisku długości 3 (słownie: trzech) metrów i prawie takim samym sznurku. Teraz mogę zostać królową, ba, cesarzową lonżowania 😆

IMG_8419
Tak serio jednak pisząc – bat jest świetny, bo wreszcie można konia nim prawidłowo zginać/przesuwać/podganiać nawet wtedy, kiedy porusza się po dużym kole, a samemu wygodnie stoi się w środku. Naprawdę fajny komfort pracy.

Bat jest składany teleskopowo, zatem z jednej strony można go łatwo przechowywać – bo nie w każdej siodlarni by się zmieścił rozłożony 😉 – a z drugiej odpada konieczność żmudnego skręcania przed użyciem (rozsuwamy go raptem dwoma ruchami). Bat jest lekki, wykonany z karbonowego kompozytu, dzięki czemu mimo swoich rozmiarów nie obciąża nadgarstka i nie męczy ręki. Takie tworzywo ma jednak swoje wady i jest mało odporne na złamania. Na bat trzeba uważać: nie wyginać go, nie kłaść na ziemi, kiedy może po nim przejść koń, a po użyciu składać i przechowywać w bezpiecznym miejscu. Zdecydowanie tego typu baty nie należą do produktów o pancernej wytrzymałości. Mi jak dotąd nie udało się go jeszcze uszkodzić 😉

Cena bata (producent Waldhausen) w sklepie to ok. 150 zł – niemała, ale jeśli sporo pracujemy na lonży, warto się wykosztować (bo jeśli priorytetem ma być przystępna cena, to lekkie 2-metrowe baciki w neonowych kolorach pozostają bez konkurencji).

1411310-2_01

Trenujemy i wychodzimy powoli z przedszkola

$
0
0

Minął już rok, od kiedy jeżdżę głównie końskie przedszkole i cieszę się strasznie, że już z tego przedszkola cała ekipa zaczyna wyrastać. Raz, że młode konie to nie praca, tylko zabawa z plecakiem na grzbiecie. A dwa, to że od młodego konia nie dostanie się nic za nic 😉 Trzeba być bardzo uważnym i ekstremalnie dużo myśleć, siedząc na takim niedoświadczonym maluchu. Czy aby na pewno wszystko to, co mu pokazujemy poprzez jazdę stworzy u niego prawidłową bazę dla kolejnych etapów treningu? Czy nie pominęliśmy jakichś problemów? Bo tych zawsze jest bez liku. Krzywe konie trzeba wyprostować, niecierpliwe nauczyć czekania, zbyt wolne – przyspieszyć, ociągające się zadem nauczyć używania szlachetnej końskiej pupy, niepokorne – podporządkować, leniwe – zachęcić do aktywności. 100% pracy dla jeźdźca i to w dodatku musi być mądra praca.

No więc w końcu sama zaczynam nie tylko dawać, ale coś od tych rudzielców dostawać.
Więcej równowagi, więcej dobrej siły, więcej skupienia i więcej możliwości. Zwierzaki same zaczynają odkrywać, co mogą, co potrafią i do czego są zdolne.

sucharki

Bardzo to wszystko cieszy, chociaż w ujeżdżeniu nie ma co liczyć na moment, kiedy przyjdzie spocząć na laurach. Albo co gorsza przestać się nieustannie uczyć nowych rzeczy. Śledzę na bieżąco postępy w pracy małego Hendrixa i jestem naprawdę zachwycona tym, jak niesamowicie rozwija się koń w planowym wszechstronnym treningu. Przyglądając się na przykład luźnym i doskonale równym galopom w półsiadzie i na kawaletkach pozazdrościłam takiej pracy i postanowiłam sprawdzić, jak takie galopy w półsiadzie sprawdzą się u moich koni na co dzień jako rozgrzewka. Jak się okazuje, trafiłam z takim pomysłem w dziesiątkę – na każdego rudzielca działa i każdy na takim rozprężaniu zyskuje. Cebulka lubi galopować, więc robi się szczęśliwa, Alpi się rozpina i odważa się rozluźnić plecy, Suchar wyładowuje trochę energii i chwilę później w pracy przestaje mnie szantażować, a Precel rozkręca się na tyle, żeby znacznie łatwiej było mu udźwignąć i unieść swoje wielkie chody. Bardzo przydatna rzecz do wykorzystywania.
Dobrych inspiracji warto szukać wszędzie :)

opik

Viewing all 305 articles
Browse latest View live